Kilkukrotnie już enigmatycznie wspominałam o naszej sierpniowej wycieczce do nieco egzotycznego, choć nadal europejskiego kraju. Na ostatni tydzień sierpnia wyskoczyliśmy na Wyspy Owcze i to o nich chciałabym Wam dziś nieco opowiedzieć - będzie to pierwszy z serii wpisów o tym niewielkim archipelagu wysp leżących na środku Atlantyku, w pół drogi między Szkocją a Islandią. Na Wyspach Owczych spędziliśmy cudowne trzy dni, pogoda dopisała, dzięki czemu mogliśmy docenić urok tego miejsca.
W kolejnych wpisach napiszę nieco więcej o Wyspach Owczych, o naszych wycieczkach, najpiękniejszych miejscach, które trzeba odwiedzić, a także przybliżę jak poruszać się po Wyspach, gdzie szukać noclegu i jakie tam są ceny. W dzisiejszym wpisie chciałabym pokazać Wam kilka fotek z tej wycieczki, aby ukazać specyfikę Wysp i ich niepowtarzalny charakter.
Wyspy Owcze są cudowne i niesamowicie klimatyczne. Strome, niedostępne zbocza gór, wysokie klify i głębokie fiordy nadają tym wyspom niepowtarzalnego uroku. Maleńkie wioski przycupnięte na skrawku lądu między morzem a zboczem gór uświadamiają jedynie jak mały i niewiele znaczący jest człowiek. Zdjęcia niestety nie oddają pełni tamtejszych krajobrazów, ogromnych przestrzeni i panującej ciszy i spokoju. Trudno sobie wyobrazić to miejsce, trzeba tam po prostu pojechać, aby samemu poczuć ich dzikość i piękno.
Zapierające dech w piersi widoki można spotkać na każdym kroku, a co więcej zmieniają się one z minuty na minutę w zależności od oświetlenia przez słońce lub osłonięcia przez chmury. Dlatego też na Wyspach Owczych najlepiej jest wynająć samochód, który daje swobodę i możliwość dojechania w najbardziej odlegle zakątki Wysp oraz, w razie potrzeby, zatrzymania się w dowolnym miejscu i podziwianie widoków.
Wyspy Owcze nas zachwyciły i bardzo możliwe, że kiedyś tam wrócimy ;)
W pierwszej kolejności odwiedziliśmy wodospad Gasadalur - bardzo urokliwe miejsce.
Pięciokilometrowy tunel pod Atlantykiem łączący wyspę Vagar i Streymoy.
Kolejne wyspy połączone są mostem nad Atlantykiem (Streymoy - Eysturoy).
Do tej maleńkiej wioski prowadzi 3 kilometrowy tunel.
W każdej, najmniejszej osadzie znajduje się kościółek, tu akurat, tradycyjnie kryty darnią.
Jedno z piękniejszych miejsc na Wyspach Owczych - Saksun
Pogoda na Wyspach jest bardzo zróżnicowana i zmienia się bardzo szybko, zależy po której jest się stronie wyspy.
Nie mogłam sobie odmówić zamoczenia nóg w Atlantyku, woda była lodowata.
Taki widok mieliśmy w przerwie na lunch (Kalsoy)
Kolejny piękny widok na klify (Eysturoy)
Suszenie ryb - powszechny widok na Owczych.
Tradycyjna zabudowa w starej części Torshavn - stolicy Wysp Owczych.
Wyspy Owcze pożegnały nas niezbyt ładna pogoda, ale cieszymy się ze nie było tak przez cały czas naszego pobytu, bo niewiele byśmy zobaczyli ;)
Mam nadzieję, że spodobały się Wam Wyspy Owcze i z chęcią zajrzycie do kolejnego wpisu.
Pozdrawiam!
Etykiety: Europa, foto, Podróże, wycieczki