Wiem, że dla niektórych lato skończyło się już jakiś czas temu, dla innych dopiero w zeszłym tygodniu. Dla osób pracujących, a na dodatek mieszkających w nieco innym klimacie, lato trwa i kończy się w innych terminach. Dla mnie lato skończyło się z końcem września, ponieważ jeszcze w drugiej połowie tego miesiąca byłam na wakacjach i wygrzewałam się w gorącym południowym słońcu. Ponadto pogoda w Szkocji wybitnie nas rozpieszcza w tym sezonie, dlatego właściwie nie czuję, że to już październik i jesień. Wiele drzew ma już jednak piękne kolorowe liście, a poranki są chłodne i witają nas mgłami.
O moich planach na lato pisałam w czerwcu i dziś chciałabym je troszkę podsumować.
Przede wszystkim cieszę się bardzo, że udało nam się zrealizować kilka krótszych i dłuższych wycieczek rowerowych. W pierwszej kolejności wybraliśmy się na zachodnie wybrzeże Szkocji, na wyspę Islay, Jurę, a następnie na półwysep Kintyre aż do miasta Campbeltown. Wycieczka byłaby wspaniała gdyby nie pogoda, która w tym roku dała nam popalić, padało dużo i mocno, co odebrało nam przyjemność z jazdy, a ponadto nie mogliśmy podziwiać widoków, które z pewnością były piękne.
Nie udało nam się natomiast pojechać na Hebrydy Zewnętrzne, po pierwsze ze względu na słabe połączenia, a po drugie, po wycieczce po zachodniej Szkocji (o której postaram się wkrótce napisać) mieliśmy zdecydowanie dość Szkockiej pogody. Postanowiliśmy natomiast odwiedzić znajomych na południu Anglii i pozwiedzać tamtejsze rejony. Tam mieliśmy wspaniałą, ciepłą i słoneczną pogodę i czuliśmy się prawie jak na południu Europy, a nie jak na południu Wysp Brytyjskich. Relacje z tego wyjazdu zaczęłam od opisania naszej wizyty we wspaniałym muzeum kolejnictwa w Swindon - Steam.
Kolejne odcinki czekają na publikację, a w nich cudowne wioski Cotswolds, Bath, Oxftord i Wybrzeże Jurajskie.
I na koniec, już we wrześniu ponownie wybraliśmy się na wakacje AI tym razem do Grecji na wyspę Kos. Wykorzystaliśmy je maksymalnie - moczyliśmy się w basenach, których w wybranym przez nas hotelu było kilka, taplaliśmy się w ciepłym morzu, jedliśmy i piliśmy, relaksując się w słońcu przy grze w Scrabble. To były prawdziwe, leniwe wakacje, których bardzo potrzebowałam, choć i tu nie zabrakło kilku atrakcji i odrobiny aktywności. Jednego dnia wybraliśmy się na przejażdżkę rowerami, a innego na zakupy do Turcji. Choć przeprawy na stały ląd nie możemy uznać za udaną, głównie ze względu na straszną pogodę panującą w tym regionie, akurat tego dnia. Nieustanne burze i ulewy skutecznie odebrały nam przyjemność z płynięcia łodzią, zwiedzania i samych zakupów. Mimo tego było to dość ciekawe przeżycie;) Pozostałą część urlopu spędziliśmy bardzo leniwie i bez zbędnych atrakcji.
Niestety w tym roku nie udało mi się zrobić planowanego już od dawna pikniku, podobnie jak domowych lodów, koktajli i letnich drinków. Wszystkiemu zawiniła pogoda, która w Szkocji była wybitnie słaba tego roku, mam tu głównie na myśli lipiec, który został zaliczony do najzimniejszych od 40 lat i tak 29 lipca jechałam z pracy w długich getrach, kurtce i pełnych rękawiczkach, to chyba najlepiej obrazuje jakie panowały tu chłody. Dla porównania na początku października jeżdżę w krótkim rękawku;)
Nie udało mi się również zagrać w badmintona (miałam plan zabrać go na wakacje, ale ostatecznie zapomniałam spakować), a hula-hop pokręciłam zaledwie kilka razy. Chyba brakuje mi motywacji do wyjścia z domu wieczorem, po pracy. Nie pomaga mi w tym także K., który jest wybitnym domatorem.
Zabrakło mi także czytania, myślałam że nadrobię to podczas wakacji, ale te okazały się za krótkie, a baseny zbyt kuszące ;) Trafiłam jednak na wyzwanie Marty z bloga Marta Pisze, która zaproponowała książkowe wyzwanie na październik. Polega ono na przeczytaniu co najmniej 4 książek w tym miesiącu, a docelowo na poświecenie przynajmniej 30 minut dziennie na czytanie. Chyba podejmę się tego wyzwania, bo z moim czytaniem jest ostatnio na prawdę tragicznie! A kiedyś cały czas coś czytałam, czasami nawet kilka książek na raz! Jeżeli macie ochotę przyłączyć się do zabawy zajrzyjcie na bloga Marty po więcej szczegółów, a przeczytane książki oznaczajcie #czytamwpaździerniku.
Latem prowadziłam także niewielki zielnik, jednak kupne zioła bardzo słabo i krótko się trzymają - błyskawicznie więdną lub gniją nie wiedzieć czemu :( Czy też macie takie doświadczenia z zielnikami? Kupujecie gotowe zioła czy wysiewacie je sami? Jak o nie dbacie? Jeżeli możecie to podzielcie się doświadczeniami.
Poza tym w ciągu tego lata udało mi się dwa razy polecieć do PL, co prawda tylko na weekendy, ale dobre i to ;) Wystarczy, aby spotkać się z rodzinką, pogadać i zjeść coś dobrego. We wrześniu udało mi się nawet tę wizytę połączyć z urodzinami mojego chrześniaka, który w tym roku poszedł do szkoły, ależ ten czas leci!
To tyle jeżeli chodzi o moje podsumowanie letnich miesięcy. A co Wam udało się zrobić w ciągu szeroko pojętego lata? Podzielcie sie koniecznie! :)
A już niedługo przedstawię Wam moje plany na jesień. Zapraszam!
PS. Jeżeli macie ochotę być bardziej na bieżąco z tym co się u mnie dzieje to zapraszam na mojego Instagrama.
Pozdrawiam!
Etykiety: all inclusive, Anglia, lato, muzeum, podsumowanie, Szkocja, urlop, wakacje, wycieczka