W poprzednim poście dotyczącym szkockich kulinariów pisałam o różnych, dziwnych potrawach z barów na wynos, możecie o nich przeczytać tu - szkockie "przysmaki" #1. Dziś natomiast chciałabym napisać o tradycyjnych szkockich produktach spożywczych, które można nabyć w każdym sklepie. Znajdziecie tu kilka słów o tradycyjnym, choć bardzo kontrowersyjnym haggisie, o narodowym napoju gazowanym oraz o czymś słodkim ;)
- Irn-Bru - tradycyjny szkocki napój gazowany. Jest uważany za napój narodowy. Sprzedaż Irn-Bru w Szkocji jest wyższa niż Coca-Coli. Sprzedawany jest jednak nie tylko na Wyspach, ale na całym świecie! Produkowany jest od początku XX wieku, a jego skład na bieżąco znają jedynie 3 osoby. Napój ma intensywnie pomarańczowy kolor i jest okropny w smaku, nie mam pojęcia jak może cieszyć się taką popularnością. Jednak Szkoci nie są zbyt wybredni, jeśli chodzi o smaki. Ciekawostka - tubylcy na wszelkie napoje gazowane mówią "juice" (sok).
- Tablet - wyrób cukierniczy zbliżony do polskich krówek, jednak nieco twardszy. Cukierek zrobiony jest z cukru, mleka kondensowanego i masła, często aromatyzowany (wanilia lub whisky). Bardzo słodkie.
- Lorne saussage - kwadratowa/płaska kiełbaska - tradycyjny szkocki wyrób mięsny w kształcie płaskiego kwadratu (1x10cm). Zrobiony z mielonego mięsa wieprzowego i wołowego z dodatkiem sucharków i przypraw. Mięso to sprzedawane jest nieprzetworzone - surowe i dopiero trzeba poddać je obróbce (upiec, usmażyć). Ta "kiełbaska" wchodzi w skład tradycyjnego, szkockiego śniadania na ciepło, częściej jednak jako wkład do "morning roll", czyli bułki śniadaniowej. Porównałabym ja do polskiej mielonki - jest równie tłusta i wygląda tak samo mało apetycznie.
- Haggis - to chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych szkockich potraw. Jest to wyrób garmażeryjny, zbliżony do polskiej kaszanki. W jego skład wchodzą podroby z baraniny zmielone z cebulą, płatkami owsianymi, łojem, przyprawami i bulionem. Tradycyjnie haggis "upchany" jest do owczego żołądka, jednak ten który możemy kupić w sklepach zapakowany jest w sztuczne (foliowe) opakowanie. Z powyższego opisu może się wydawać, że jest to dość mało apetyczna potrawa, ja jednak bardzo ją lubię, szczególnie gdy jest dobrze doprawiona - musi być mocno pieprzny. Uważam, że smakuje lepiej od kaszanki i wbrew pozorom nie ma charakterystycznego dla baraniny zapachu. Haggisa tradycyjnie podaje się podczas kolacji Roberta Burnsa - 25 stycznia, w rocznicę urodzin tego słynnego, szkockiego pisarza. Haggis jest jednak najbardziej popularny w postaci dania obiadowego - podawany z ziemniakami i brukwią "Haggis, Neeps & Tatties". Haggisa pokrojonego w grube plastry jada się także w bułce na śniadanie lub lunch. Wchodzi on również w skład tradycyjnego szkockiego śniadania. Mięso to ma różnorodne zastosowanie, można kupić pizzę z haggisem, chipsy o smaku haggisa, no i oczywiście można nabyć go w wielu fast foodach obtoczonego w cieście i smażonego na głębokim tłuszczu. Ciekawostka - istnieje także wegetariańska wersja tego wyrobu! Uwielbiam takie wynalazki, to zupełnie jak wegetariański kotlet schabowy lub wegetariański salceson ;)
A czy Wy skusilibyście się na coś z tego zestawu?
Pozdrawiam!
Etykiety: Kulinaria, Szkocja