Weekend z siostrą w Edi

W ostatni weekend października odwiedziła mnie siostra i spędziłyśmy razem 3 pełne wrażeń dni w Edynburgu. Wiem, że minęło trochę czasu od tego wydarzenia, ale wcześniej nie miałam czasu zabrać się za napisanie tej krótkiej relacji.

Dzień 1
Wybrałyśmy się na tradycyjną rundkę po second handach, ale nie wypatrzyłyśmy nic ciekawego, mam wrażenie,że co raz biedniejsze są te sklepiki. Chodząc tak od sklepu do sklepu poczułyśmy głód i zrobiłyśmy sobie przerwę na lunch - w pubie zjadłyśmy wspaniałą rybkę (tradycyjne fish&chips) popijając ją lokalnym piwem. Tak wzmocnione ruszyłyśmy w dalsza drogę, odwiedziłyśmy jeszcze kilka sklepów, ale byłyśmy już tak zmęczone, że częściej miałyśmy ochotę wejść gdzieś, żeby usiąść niż coś oglądać. Postanowiłyśmy wrócić do domu, aby trochę odpocząć i przygotować się na wieczór, w końcu było Halloween i chcieliśmy wyjść na miasto i zobaczyć jak tubylcy się w tę noc bawią i jak się przebierają. Wcześniej w ciągu dnia w sklepach z przebraniami widziałyśmy monstrualne kolejki, często wychodzące na ulice (!). Krążąc wieczorem po mieście nie zawiedliśmy się, widzieliśmy osoby niesamowicie i fantastycznie poprzebierane, spotkaliśmy grupę diabłów, ekipę Ghostbusters, mumie, czarownice, smoki i wiele, wiele innych ;) My byliśmy przebrani raczej skromnie, założyliśmy tyko skromne dodatki, ale wieczór był bardzo udany ;)





Dzień 2
Musieliśmy odespać Halloweenowe szaleństwa - obudziliśmy się o 11. Dzień był bardzo ładny w związku z czym postanowiliśmy wybrać się do South Queensferry, malowniczego miasteczka nad zatoką ze wspaniałym widokiem na mosty. Spokojnie i niespiesznie się tam posnuliśmy, pocykaliśmy mnóstwo zdjęć - mosty są takie fotogeniczne, weszliśmy do przytulnego pubu na piwo, a następnie do innego, z cudownym widokiem na mosty, na kolejne małe piwko i nachosy - to nasza ulubiona przekąska do piwa, a tu podają ja jeszcze z sosem chili con carne ;)














Wieczór spędziliśmy w domu, pijąc drinki i grając w planszówki ;)

Dzień 3
Niedziela - od rana miałyśmy zaplanowaną wizytę na Car Boot Sale, czyli pchlim targu ze starociami i różnymi innymi używanymi rzeczami. Wypatrzyłyśmy kilka ciekawych fantów, choć podobnie jak w przypadku second-handów, bez rewelacji. Ponieważ dochodziło południe, a my byłyśmy głodne i troszkę zmęczone wstąpiłyśmy do pubu i wypiłyśmy po małym piwku, ale ponieważ w karcie nie było nic co by nas zainteresowało, ruszyłyśmy dalej. Przypomniało się nam, że miałyśmy odwiedzić All Bar One, gdzie serwują wspaniałe, domowej roboty nachos z ciasta podobnego do tego na faworki (jadłyśmy je w Londynie i strasznie nam smakowały), a do tego postanowiłyśmy zaszaleć i zamówić po jakimś ciekawym drineczku ;) Tak też uczyniłyśmy ;)
Po powrocie domu ponownie troszkę się leniłyśmy, odpoczywałyśmy, jadłyśmy, piłyśmy, grałyśmy i ogólnie zajmowałyśmy się tym na co zazwyczaj nie mamy czasu. Spędziłyśmy razem cudowny weekend, poplotkowałyśmy, połaziłyśmy po sklepach, jednym słowem robiłyśmy to co lubimy najbardziej! Z niecierpliwością czekam na kolejną wizytę siostry, jednak najpierw przed nami wspólne wakacje ;)

Więcej zdjęć z tej wizyty możecie znaleźć na moim Instagramie ;)

Pozdrawiam!

Etykiety: , ,