Podsumowanie Minimalistycznego Wyzwania

Dzisiejszy post jest podsumowaniem Minimalistycznego Wyzwania zaproponowanego przez Kasię z bloga Simplicite, a jednocześnie moimi dalszymi przemyśleniami dotyczącymi minimalizmu. Wpis Kasi niejako zmusił mnie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) do zastanowienia się nad sobą i nad sposobem w jaki żyję i czym się otaczam. 
Doszłam do wniosku, że pod pewnymi względami mogę utożsamiać się z założeniami tej ideologii, nad innymi muszę jeszcze sporo popracować. Mimo to przyznaję, że sprawia mi to przyjemność, a czyste i uporządkowane otoczenie wpływa pozytywnie na moje samopoczucie. Mam wrażenie, że ta chęć dążenia do minimalizmu gdzieś we mnie siedziała, a to wyzwanie stało się katalizatorem do jej wyzwolenia, sprecyzowania i ukierunkowania. 


Kasia zaproponowała w swoim wyzwaniu kilka zadań - jedne czysto fizyczne mające na celu uporządkowanie przestrzeni wokół nas, ale także kilka psychologicznych, które z kolei miały wpłynąć na nasze samopoczucie i mentalne ulepszenie siebie. Te psychologiczne zadania przyszły mi o wiele trudniej niż te związane z uporządkowaniem szafek czy półek ;)  Wynika to głównie z tego, że nie bardzo wierzę w takie psychologiczne ćwiczenia i jestem sceptycznie nastawiona do ich skuteczności (chyba, że to ja jestem na nie odporna?).

Poniżej przedstawiam zaproponowane przez autorkę Simplicite zadania oraz krótkie opisy tego jak sobie z nimi poradziłam. 

1. Uporządkuj gazetownik - nie mam gazetownika, ale w  szafie we wnęce mam półkę, na której stała masa gazet fotograficznych, do których właściwie nie zaglądałam. Co wiecej były one zalane i zniszczone, postanowiłam je przejrzeć, wybrać artykuły, które mogą mi się przydać, a resztę wyrzucić. Tak też zrobiłam. Jestem z tego bardzo dumna, ponieważ mam raczej problem z wyrzucaniem i pozbywaniem się rzeczy. Ostatnio zaczęłam jednak powoli i małymi kroczkami oczyszczać swoją przestrzeń i decyduję się na wyrzucanie rzeczy, które latami gdzieś tam zalegały i zajmowały miejsce. 

2. Znajdź 20 minut na świadomą celebrację bycia "tu i teraz" - aby rozpocząć celebrację bycia "tu i teraz" trzeba w pierwszej kolejności wyjaśnić co to oznacza. Najprościej rzecz ujmując jest to cieszenie się i świadome przeżywanie chwili obecnej, uświadamianie sobie wykonywanych czynności, oddawaniu się cala soba tylko temu czym w danej chwili się zajmujemy, a nie myślenie o stu innych sprawach. Chyba rozumiecie w czym rzecz? :) Mnie ostatnio często zdarza się coś robić, jednocześnie mając myśli zaprzątnie zupełnie czymś innym, przez co nie jestem świadoma tego co robię. Dla przykładu ostatnimi czasy nie mogę skupić się na czytaniu, ponieważ w głowie krążą mi inne myśli dotyczące 10 różnych spraw, mam sto pomysłów na minutę, myślę o tym, aby coś sprawdzić w internecie, o tym co powinnam zrobić następnego dnia, co przygotowac na obiad itp, itd, a po chwili orientuję się, że nie mam pojęcia o czym czytam. Mając ostatnio trochę wolnego czasu i spokoju powróciłam do spokojnego oddawania się lekturze, skupiłam się na historii którą czytałam i nie myślałam o niczym innym, stopiłam się z bohaterami i czułam się jakbym weszła w fabułę (inna rzecz, że książka była niesamowicie wciągająca;)). Już od bardzo dawna nie czerpałam takiej przyjemności z czytania. 
Innym przykładem czynności, którą odbieram świadomie i całą sobą jest jazda na rowerze. I nie chodzi tu tylko o to, że jest to aktywność fizyczna wymagająca skupienia, koncentracji i koordynacji ruchowej. Z jazdy na rowerze czerpię ogromną przyjemność, choć i tu czasami zdarza mi się myśleć o czymś innym (szczególnie podczas dojazdów do/z pracy tą samą drogą), a po chwili uświadamiam sobie, że nie pamiętam jak pokonałam ostatni kilometr! Na szczęście jednak zazwyczaj koncentruję się na jeździe, rozglądam się, podziwiam krajobrazy, chłonę widoki, odkrywam świat z poziomu siodełka i cieszy mnie wszystko, a uśmiech sam wypływa na twarz. (O rowerze na blogu będzie w tym roku z pewnością więcej).

3. Zrób coś nowego - dieta. Zostałam do tego niejako zmuszona względami zdrowotnymi, ale oczywiście wyszło mi to na zdrowie. Sporo schudłam, mam dużo energii i z niecierpliwością czekam na dłuższe i cieplejsze dni, aby spożytkować ją odpowiednio na świeżym powietrzu. Jednocześnie przygotowuje sobie posiłki do pracy, dzięki czemu mogę również tam jesc dietetycznie, smacznie i zdrowo. A dodatkowo oszczędzam pieniądze, ponieważ nie wydaje ich na jedzenie w stolowce. W zeszłym roku doszło do tego, że kupowałam tam śniadanie i lunch (frytki i pie), a czasami także jeszcze jakąś popołudniową przekąskę (chipsy, chrupki, ciasteczka) co po pierwsze odbiło się na moim zdrowiu (i wadze), a także mocno osłabiało mój budżet.

4. Nie kupuj przez cały dzień - to spokojnie mi się udaje i jest jednocześnie związane z moim planem oszczędzania w tym roku;) 

5. Wyłącz FB - lubię zaglądać na FB, ponieważ używam go do śledzenia wiadomości oraz wpisow na innych blogach, poza tym lubię wiedzieć co się dzieje na świecie i u moich znajomych, jednak wyłączenie go na cały dzień nie stanowi dla mnie problemu i mogę to zadanie spokojnie uznać za wykonane ;) 

6. Pozbądź się rzeczy, do której masz sentyment - tu jako przykład mogę podać kilka rzeczy, które wyrzuciłam przy okazji sprzątania na półce z książkami czy butami. Pozbyłam się także kilku rzeczy z box roomu (wiecej o tym w punkcie 21).

7. Skup się na 1 zadaniu nieprzerwanie przez 30 minut - muszę przyznać, że w ostatnim czasie mam z tym  duży problem. Zdecydowanie zbyt wiele rzeczy mnie rozprasza, nie mówię już nawet o FB, telewizji czy gotującym się obiedzie, ale zwyczajnie o rozproszonych myślach. Nie mogę skupić się na tym co powinnam w danej chwili robić. Moje myśli krążą i skaczą z jednej na drugą i taki ciąg myślowy często mnie rozprasza i ostatecznie zapominam o czym myślałam na początku. 
Jeżeli mam zabrać się do jakiejś pracy, szczególnie umysłowej, to zdecydowanie najlepiej pracuje mi się rano do wczesnych godzin popołudniowych. Najlepiej, szybko i efektywnie pracuje mi się gdy jestem sama w domu, mam  wtedy cieszę i spokój. Gdy muszę zrobić coś, co wymaga mojej inwencji twórczej, nie włączam żadnych rozpraszaczy typu radio, TV, FB, telefon odłączam od sieci, aby nie przychodziły żadne powiadomienia. W ten sposób mogę pracować nad jednym zadaniem nawet dłużej, szczególnie gdy mam dobry dzień, uporządkowane myśli i plan na to co chcę napisać ;) 

8. Wykonaj ćwiczenie wdzięczności - tu niestety spotkała mnie porażka. Nie byłam w stanie napisać listu z podziękowaniem dla kogoś komu jestem za coś wdzięczna. Jestem oczywiście wdzięczna rodzicom i siostrze za to, że są i za to że wiele dla mnie zrobili i pomagali mi gdy tego potrzebowałam. Jednak zwyczajnie nie czuję się na siłach na pisanie takiego listu, może dlatego że nie jestem raczej osobą wylewną nawet w stosunku do najbliższej rodziny. 

9. Uporządkuj półkę z książkami - uporządkowałam półkę, która pod ciężarem książek się zarwała ;) Natomiast całą torbę starych książek, zaniosłam do second handu. 



10. Wyczyść FB - to był dobry pomysł, usunęłam z grona znajomych ludzi, których nie znam i "odlubiłam" strony, którymi nie jestem zainteresowana.

11. Zrób coś dobrego - z tym zadaniem miałam problem. Nie to, że jestem zła i nie robię dobrych uczynków, tylko po prostu jakoś nie było okazji, może poza oddaniem książek do second handu ;) Ale będę próbować.

12. Opisz wartości, którymi kierujesz się w życiu - tu też musiałam się chwilę zastanowić, bo niby jest to takie oczywiste, ale gdy trzeba je sformułować pojawiają się schody. Do najważniejszych wartości jakimi kieruję się w życiu zaliczyłabym przede wszystkim wolność i swobodę. Istotne są dla mnie także szczerość i uczciwość. Cenię sobie również jakość we wszystkich aspektach, wymagam jej zarówno od siebie jak i od innych. Do rzeczy bardzo istotnych w moim życiu, choć może z nieco innej kategorii, zaliczyłabym także rower i podróże, bez których chyba nie mogłabym żyć .

13. Uporządkuj szafkę z butami - to była spora niespodzianka, ponieważ nawet nie wiedziałam, że mam tyle butów;) Uporządkowałam je, wyczyściłam, a kilka par wyrzuciłam, ponieważ były zniszczone lub zwyczajnie rzadko w nich chodziłam, bo zwyczajnie ich nie lubiłam. Należę jednak do tych osób, które używają danej rzeczy do czasu aż się kompletnie zużyje, dlatego szkoda mi wyrzucać czegoś dobrego i niezniszczonego, które jeszcze nadaje się do użytku. 

14. Wyłącz telewizor na cały dzień - lubię żeby mi coś gadało, gdy robię coś w domu, ale często jest tak, że potrzebuję ciszy i spokoju, aby się skupić czy zwyczajnie odpocząć. Z telewizją mam zrywy, czasami włączam TV gdy wstaje, a wyłączam gdy idę spać, ale z drugiej strony bywa tak, że nie jest włączany przez miesiąc. Wszytko zależy od tego jakimi innymi sprawami się zajmuje, które często są ważniejsze czy ciekawsze niż telewizja ;) 

15. Stwórz listę marzeń - moja lista marzen jest krótka, ale za to treściwa - móc zarabiać na życie tym co lubię robić, móc bez ograniczeń podróżować. 

16. Wyczyść skrzynkę mailową - to było trudne i ciężkie zadanie, ale moja poczta już od dawna się tego domagała;) Od razu się tam jakoś przetarło, jednak ilość maili jaka przychodzi (głównie newsletterów i reklam) jest tak ogromna, że takie czyszczenie można spokojnie robić raz w tygodniu ;) 

17. Wykonaj ćwiczenie optymizmu - to kolejne trudne dla mnie zadanie. Polega ono na spisaniu wszystkich dobrych rzeczy, które spotkały nas w ostatnim czasie. Jak już wspomniałam psychologiczne triki na mnie nie działają, a ponadto w moim życiu niewiele się dzieje, jest w nim dużo rutyny i pracy, dlatego też trudno było mi znaleźć coś wyjątkowego. Gdy jednak się nad tym mocniej zastanowiłam, wymyśliłam kilka takich rzeczy - było to pójście na łyżwy, pierwszy raz od chyba dwóch lat, a ponadto było to pierwsza wieksza dawka ruchu po prawie dwóch miesiącach siedzenia w domu. Ponownie po dłuższej bezczynności fizycznej wróciłam do jazdy rowerem - wspaniałe uczucie, a pogoda na takie przejażdżki rewelacyjna ;) Wieczór filmowy, połączony z graniem w nową grę planszową oraz pysznymi kolorowymi kanapeczkami na przekąskę. Poza tym podczas kilku początkowych dni wyzwania, kiedy to byłam jeszcze na zwolnieniu lekarskim i siedziałam w domu, miałam mnóstwo czasu na robienie różnych rzeczy, między innymi porządki, pisanie, czytanie, zajmowanie się domem. I muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało i byłam z tego bardzo zadowolona. W ogóle nie brakowało mi pracy, miałam mnóstwo czasu i energii, to niestety znacznie się zmieniło po powrocie za biurko ;( i uświadomiło mi jak bardzo chciałabym zajmować się czymś innym niż chodzeniem do biura, gdzie spędzam pół życia, a po powrocie do domu nie mam na nic siły, ani ochoty. Jedyną zaletą tej pracy są elastyczne godziny, dzięki którym mogę tam pójść i wyjść o dowolnej godzinie między 6.20 a 20, a na koniec okresu rozliczeniowego nie mogę zejść poniżej -7,5h ;) 

18. Zrób to, co zawsze odkładasz na później - powiesiłam obrazki, które kupiłam kilka lat temu, po czym schowałam do szuflady i o nich całkowicie zapomniałam. Przypominało mi się o nich tylko wtedy, gdy otwierałam tę szufladę, jednak w tym momencie akurat nie miałam czasu na ich powieszenie. W końcu jednak nadeszła ich pora i zawisły na ścianie ;) Na swoją kolej czekają także kwiatki, które muszę poprzesadzać, ale poczekam z tym do wiosny, aż będzie nieco cieplej i jaśniej;) 

19. Zrób listę zakupów - listy zakupów robię nieustannie i na bieżąco, głównie aby niczego nie zapomnieć (zakupy spożywcze), choć oczywiście z każdych zakupów wracam zazwyczaj z rzeczami z listy i dodatkową torbą innych rzeczy, które akurat wpadły mi w oko, albo które się przydadzą, albo były w promocji/dobrej cenie, itp. 
Robię także listy na inne zakupy, np. gdy wybieram się do IKEA, ponieważ jeżdżę tam raczej rzadko, to przez dłuższy czas spisuję rzeczy, które powinnam kupić, gdy lista się zapełni - jadę na zakupy. 
Inną listą jest lista większych/droższych rzeczy do kupienia, nic pilnego, ale coś co chciałabym mieć i planuje kupić w bliżej nieokreślonym czasie. Obecnie na tej liście są rolki, zewnętrzny dysk do komputera, krzesło do biurka oraz części do roweru. Przy czym punkt pierwszy i ostatni stały się obecnie priorytetem, ponieważ sezon się zbliża;) Części kupię sama, a o rolki poproszę na urodziny ;) 

20. Moje wyzwanie - uporządkowanie szafy i przejrzenie ubrań - jednym z moich indywidualnych wyzwań było uporządkowanie szafy. Muszę przyznać, że z różnych niezależnych ode mnie powodów zadanie to rozciągnęło mi się strasznie w czasie. Wszystko dlatego, że postanowiłam zrobić generalne porządki, część rzeczy musiałam wyprać, większość poprzymierzać, a do tego postanowiłam kupić jakieś półki czy szuflady, aby pościel, piżamy i bielizna nie leżały w kartonach. To wiązało się z koniecznością wyprawy do IKEA, gdzie mogłam pojechać dopiero w weekend. Udało mi się kupić fajne szafki z drucianymi, wysuwanymi koszami, które idealnie pasują do szafy. Jestem bardzo zadowolona z wykonania tego zadania.



21. Moje wyzwanie - uporządkowanie box roomu - box room to niewielkie pomieszczenie w naszym mieszkanku, gdzie przechowujemy mnóstwo różnych, a potrzebnych rzeczy (ozdoby świąteczne, kartony od różnych urządzeń, których nie można wyrzucić, sprzęt turystyczny, odkurzacz, itp.) i oczywiście rowery. Ostatnio zabrałam się za sprzątanie tego pomieszczenia, trochę rzeczy udało mi się wyrzucić, inne poukładałam i posegregowałam. Teraz można tam spokojnie wprowadzić rowery i nawet wejść, choć przy drzwiach stoi kilka toreb, które czekają na "przerobienie", są w nich np. ulotki z różnych wyjazdów, które stopniowo wklejam do albumu scrapowego, a muszę przyznać, że przez kilka lat sporo się tego nazbierało. Tak to jest, gdy pewnych rzeczy nie robi się systematycznie. Oto kolejna nauka - za pewne sprawy trzeba brać się natychmiast! :)

Do powyższej listy mogłabym jeszcze dopisać: przesadzenie kwiatków, które juz bardzo sie tego domagaja, uporządkowanie szafy we wnęce i przejrzenie letnich ubrań (w końcu powoli trzeba szykować się do wakacji:)).

Czego mnie ta zabawa nauczyła

Jak już pisałam, ostatnio naszła mnie ogromna ochota na ogarnięcie swojej przestrzeni życiowej. Chcę mieszkać w czystym i uporządkowanym domu, mieć wszystko ładnie poukładane i ograniczyć posiadanie tylko do tego, co jest mi faktycznie potrzebne. Wyzwanie zmobilizowało mnie do wcielenia w życie tych planów. Jednym słowem zrobiłam w domu generalne porządki, starając się wyrzucać to co nie jest mi potrzebne, lub to czego nie używam. Okazało się to dość trudne, ponieważ mam sentyment do różnych rzeczy i zawsze mam wrażenie, że dana rzecz z pewnością jeszcze kiedyś do czegoś się przyda. Jestem jednocześnie pełna podziwu dla mojej siostry, która nie ma takich sentymentów i co najmniej dwa razy w roku robi w domu gruntowne porządki, czytaj wyrzucanie ubrań czy innych zbędnych rzeczy. Ja wyrzucenie każdej rzeczy, o ile nie jest zniszczona czy zepsuta, rozważam po 10 razy. Jednak, gdy ostatecznie się od niej uwolnię i mam luźniej na półkach, jestem zadowolona. 
Ograniczam także zakupy, oglądam jakąś rzecz, po czym odkładam ją dochodząc do wniosku, że albo nie mam na nią miejsca, albo nie jest mi niezbędnie potrzebna ;) 

Minimalizm jednak to nie tyko ograniczona ilość przedmiotów na półkach. To także jakość życia - życia szczęśliwego, świadomego, zgodnego z wyznawanymi przez nas wartościami i zasadami (mam zamiar napisać nieco więcej o tematyce slow life już wkrótce). I tak jak stosunkowo łatwo jest posprzątać mieszkanie i pozbyć się zbędnych rzeczy, tak nad wprowadzeniem zmian w życiu, aby być z niego zadowolonym, trzeba ciężko popracować. 

Wyzwanie to uświadomiło mi parę rzeczy i pomogło wprowadzić w życie kilka drobnych zmian, które z pewnością przyczynią się do prowadzenia lepszego, prostszego i bardziej świadomego życia w przyszłości.

Pozdrawiam!

Etykiety: , ,