Czego nowego nauczyłam się w zeszłym miesiącu

Kolejny dzień wyzwania blogowego u Uli, a w nim… czego się ostatnio nauczyłam…

Hmm, dobrą chwilę musiałam się nad tym zastanowić i doszłam do wniosku, że niestety nie mogę pochwalić się żadnymi wielkimi osiągnięciami. Jednej rzeczy, której się nauczyłam w ubiegłym miesiącu i z której mogę być dumna i się nią pochwalić to… chałka, a dokładnie rzecz ujmując, samodzielne przygotowanie ciasta, zaplecenie i upieczenie
Chałka to rodzaj pieczywa, wywodzącego się z kuchni żydowskiej. Jest ona bardzo popularna w Łodzi, moim rodzinnym mieście, gdzie swego czasu mniejszość żydowska stanowiła obok Polaków, Rosjan  i Niemców znaczną część społeczeństwa. Dlatego też Łódź zwana jest miastem 4 kultur. Taka różnorodność kultur wywarła ogromny wpływ na kształt miasta, a także na lokalną kuchnię.  
Moja chałka to był absolutny debiut i muszę przyznać, że udała mi się wyśmienicie.



Taka chałka idealnie nadaje się na niedzielne śniadanie do zjedzenia z samym masłem lub ulubionym dżemem, a do popicia oczywiście kakao! :) 

Pozdrawiam!

Etykiety: , ,