Koniec wyzwania blogowego i kilka słów o BBTour

Dziś ostatni dzień blogowego wyzwania u Uli. Tematem na dziś było stworzenie adresu mailowego, jednak tak jak pisałam w środę, przy okazji porządkowania kolumny bloga, miałam ten adres już przygotowany. 
Dlatego dziś chciałam tylko napisać kilka słów na podsumowanie tego wyzwania i jednocześnie podziękować Uli za jego organizację ;) Dzięki tej akcji poznałam kilka nowych, ciekawych blogów i oczywiście ich autorów. Takie akcje to świetna sprawa, mobilizują do piasnia, sprawiają że na bloga zagląda więcej ludzi. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że część z nich będzie zaglądać do mnie częściej ;) 
Z niecierpliwością czekam na kolejne wyzwanie już za miesiąc, a tymczasem chciałabym napisać o czymś innym.




Już jutro startuje BBTour, czyli wyścig Bałtyk - Bieszczady. Kolarze jadą non stop, a mają do pokonania dystans 1008km! Limit czasowy to 70 godzin, jednak najlepsi przejechali go w nieco ponad 35 godzin! W wyścigu bierze udział 374 uczestników, a w tym 8 kobiet! Trzymam za was kciuki dziewczyny! 
Jestem pełna podziwu dla wszystkich uczestników, tym bardziej że bierze w nim udział kilku moich znajomych z Forum Rowerowego
Jak dla mnie jest to wyścig morderczy i mówiąc szczerze dupka mi odpada na samą myśl o takiej ilości kilometrów w siodełku, a tu jeszcze trzeba mocno cisnąć, aby zmieścić sie w wyznaczonym czasie;) 
Mój życiowy rekord na rowerze to jedynie 128km, czyli zaledwie 1/9 dystansu jaki mają do pokonania uczestnicy rajdu! Ale ja jechałam sobie turystycznie i krajoznawczo, przy w miarę ładnej pogodzie. Więcej o tej i innych moich wycieczkach możecie przeczytać na moim blogu rowerowym. Uczestnicy wyścigu, jeśli chcą go ukończyć  w wyznaczonym czasie, muszą jechać bez większych przerw (w tym na sen) i bez względu na pogodę, ruch na drogach, czy cokolwiek innego. 

Także jeżeli mieszkacie gdzieś na trasie wyścigu to wypatrujcie kolarzy w niebieskich strojach i jeśli możecie gorąco im kibicujcie, bo to na prawdę twardzi ludzie. Co więcej, warto dodać, że część z nich to amatorzy, czyli nie zawodowi kolarze, zrzeszeni w klubach i regularnie trenujący, ale zwyczajni zapaleńcy, którzy po prostu lubią na swoich dwóch kołach pokonywać duże odległości.



Pozdrawiam!

Etykiety: ,