Wakacje All Inclusive - wady

W poprzednim poście pisałam o zaletach wakacji All Inclusive, czyli o wakacjach, gdzie wszystko wliczone jest w cenę, dziś natomiast chciałabym powiedzieć czego w tego typu wakacjach nie lubię. Nigdy bowiem nie jest tak, że nie znajdzie się jakieś "ale". 




Czego nie lubię w wakacjach AI:

Jedzenie - zdarzają się hotele w których jedzenie nie porywa, jest niesmaczne, jest mały wybór, jest mało urozmaicone, mało różnorodne, powtarza się co dzień. Często nastawione jest na turystów np. Brytyjczyków, w związku z czym serwowane są typowe potrawy rodem z tego kraju, np. bekon i fasolka na śniadanie, a co za tym idzie nie serwuje się tam kuchni lokalnej, przez co nie ma możliwości jej skosztowania. 
Kolejną wadą wykupionego w hotelu jedzenia jest to, że szkoda nam iść do lokalnej restauracji, spróbować czegoś poza hotelem, skoro tam już za jedzenie zapłaciliśmy. Niestety myśląc w ten sposób stajemy się przywiązani do hotelu, nie zapoznajemy się z lokalną kuchnią, kulturą i tym co miejscowi mają do zaoferowania. 
Trzeba pilnować godzin posiłków i spieszyć się z powrotem do hotelu, aby zdążyć na np. kolacje. Kuchnia w hotelach bywa bardzo różna, zdarza się, że jest to pasza dla mas, choć byłam w hotelach gdzie jedzenie było naprawdę bardzo smaczne, a wybór ogromny. Chyba we wszystkich miejscach podczas posiłku był kucharz, który na bieżąco przyrządzał różne potrawy - podczas obiadów i kolacji smażył świeże mięso czy ryby na żądanie, podczas śniadań omlety z wybranymi składnikami, natomiast w przerwie między obiadem a kolacją można było zjeść np. naleśniki, pizze lub ciasto. 
I na koniec, z takich wakacji zawsze wracacie z dodatkowymi kilogramami, nie tylko w bagażu ;) 

Drinki w plastikowych kubeczkach - sytuacja często spotykana w hotelach niższej kategorii, jednak często praktykowana w hotelach z większą liczbą gwiazdek przy basenach, chodzi tu jednak głównie o bezpieczeństwo, w innych barach napoje serwowane są w szkle.

Tych drinkow, mimo ze w plastikowych kubeczkach, bylo chyba zbyt wiele ;) 


A tu elegancko i kulturalnie w szkle

Izolacja - zamknięcie w hotelu czy nawet resorcie izoluje nas od lokalnej kultury. Zostając w hotelu nie odkrywamy regionu i nie dowiadujemy się niczego o miejscowych atrakcjach, ani tym co okolica ma do zaoferowania. Niektórzy nie wiedzą nawet jak wygląda krajobraz poza bramą hotelu. Trudno powiedzieć, że było się w danym kraju, skoro nawet nie wystawiło się nosa poza kompleks (dotyczy to sporej grupy Brytyjczyków).  

Wjazd do kurortu Varadero na Kubie, zdjecie z autobusu, ale pod nazwa widac powitania w wielu jezykach
 
Nastawienie na turystów - hotele i całe resorty nastawione są na turystów, a wszelkie usługi skierowane są pod ich gusta, w związku z czym naprawdę trudno jest znaleźć tam restauracje z lokalną kuchnia. Wydaje mi się, że najbardziej jaskrawie sytuacja ta przedstawiała się na Lanzarote, gdzie wszystkie puby nawoływały turystów na Guinessa, Carlinga czy Magnersa (brytyjski cydr) i na wyspiarskie śniadanie (bekon, fasolka i jajko sadzone), widzieliśmy restauracje chińska, włoską, indyjską, amerykańską, ale żadnej lokalnej, kanaryjskiej. 

Opaski - czuje się w nich napiętnowana, wszyscy wiedzą z jakiego jestem hotelu. A na dodatek na nadgarstku pozostaje jasny, nieopalony pasek ;)

Pozostawanie w hotelu - ludzie nie wychodzą z hotelu, bo uważają, że na zewnątrz jest niebezpiecznie, w końcu przyjechali do "dzikiego" kraju (np. Tunezja). Wykupują jedynie wycieczki organizowane przez biuro podróży - autobus odbiera ich z hotelu, obwozi, oprowadza, a następnie odwozi pod drzwi hotelu, nie zwiedzają okolicy na własną rękę.  

Dzieci - na wakacje jadę odpocząć w ciszy i spokoju i nie lubię biegających dookoła, wrzeszczących i plączących dzieciaków. Staram się ich unikać, wybierając, w miarę możliwości hotel w opcji "Adults only", czyli tylko dla dorosłych. Hotele te są zazwyczaj nieco droższe, ale cóż luksus kosztuje ;)

Napiwki - jest to trochę żenujące, jednak na porządku dziennym w wielu krajach, szczególnie biedniejszych, gdzie obsługa żyje głównie z tego co dostanie od turystów. Jednak wolę dawać napiwki z własnej woli, gdy ktoś na nie zasłuży, a nie być do tego zmuszana, dać pieniążki, żeby ktoś cię obsłużył. Inna rzecz, że gdy da się napiwek z góry, później jest się obsługiwanym szybciej, sprawniej i uprzejmiej.

Leniwi turyści - bywają ludzie, którzy jadąc na takie wakacje, wysiadają z autobusu, idą do pokoju, przebierają się w kostium/kąpielówki, zabierają ręcznik, kładą na leżaku przy basenie i na tym kończy się ich aktywność. Wstają jedynie w godzinach posiłków i do baru po kolejne drinki. Nie rozumiem takiego zachowania. Wiem, że na wakacje jedzie się odpocząć, zrelaksować i poopalać, ale leżeć i smażyć się przez tydzień bez przerwy, to zdecydowanie nie dla mnie;) Nie wyobrażam sobie takich wakacji, choć przed każdym wyjazdem obiecuję sobie, że nie będę nigdzie łazić, tylko leżeć, opalać się i odpoczywać. Niestety nigdy mi się to nie udaje ;) jeżdżę w różne piękne miejsca i nie wyobrażam sobie nie wyjść z hotelu i nie zwiedzić okolicy, czy tego co dany region ma do zaoferowania. Nie rozumiem też jak można co roku jeździć w to samo miejsce, skoro wybór jest tak ogromny? 

Zazdrośni tubylcy - nigdy co prawda nie odczułam tego bezpośrednio, zazwyczaj są to ludzie mili, przychylni i przyjaźnie nastawieni. Jednak czasami jest mi trochę głupio i czuję się nieswojo, że ja się wyleguję, a oni pracują i podają mi jedzenie serwują drinki i po mnie sprzątają i chodzą koło mnie. Zdaję sobie sprawę, że mogą być zazdrośni, szczególnie ci w biedniejszych krajach, ponieważ oni nigdy nie będą mogli pozwolić sobie na podobny wyjazd. 


Co jeśli hotel/wakacje nie spełniają oczekiwań? 

Po pierwsze dokładnie czytajcie co taki wyjazd oferuje, co jest wliczone w cenę, zawsze czytajcie to co jest napisane małym druczkiem! Jeżeli macie jakieś wątpliwości sprawdźcie jak było to opisane w ofercie, jeśli faktycznie coś jest nie tak zwróćcie się w pierwszej kolejności do przedstawiciela biura podróży. Osoba ta ma zawsze wyznaczone terminy w których urzęduje w hotelu, poza tymi godzinami lub w razie nagłego wypadku można skontaktować się z nią telefonicznie. W zależności od rodzaju problemu możecie także złożyć oficjalną skargę w biurze podróży. Ja na szczęście nigdy nie miałam takiej sytuacji i mam nadzieję, że mieć nie będę ;) 

Pozdrawiam!











Etykiety: , , ,