Wziac sie za siebie na wiosne

Wielkimi krokami nadchodzi wiosna. 
Doszlam do wniosku, ze to swietny moment, aby zabrac sie za siebie. Oczywiscie kazdy moment jest dobry, jednak, gdy dni sie wydluzaja, zaczyna grzac slonce, to czlowiek nabiera energii i zaczyna mu sie chciec
Ponadto w tym roku czeka mnie kilka rodzinnych imprez i wypadalo by sie na nich jakos zaprezentowac, moze wbic w jakas fajna sukienke :) Ale zeby dobrze wygladac, trzeba nad tym troche popracowac. Wiem, ze zabieram sie za to "branie sie za siebie" od dawna, zazwyczaj to haslo pojawia sie w moich noworocznych postanowieniach, po czym czas mija  i nic sie nie dzieje. Musze przyznac, ze nie jestem dobra w dotrzymywaniu postanowien.
Ale tym razem na prawde chce sprobowac na powaznie :)
Problem polega na tym ze jestem bardzo niezorganizowana.
Dlatego tez "branie sie za siebie" bedzie wiazalo sie nie tylko z dieta czy cwiczeniami, ale z calkowita zmiana rytmu dnia. 

Co przez to rozumiem?

Aby to wyjasnic moze przedstawie jak wyglada moj zwykly dzien: Budze sie po 8, do pracy docieram mniej wiecej na 9.30, pracuje do 17.30-18.00, wracam do domu jest po 18, siadam, odpoczywam, wlaczam komputer, mimo ze siedze przed nim caly dzien w pracy, szykuje cos do jedzenia, wlaczam TV, glownie po to aby gadal, nie zeby ogladac cos konkretnego, jem, siedze i klikam, czesto zupelnie bez sensu. Spac chodze bardzo roznie czasmi o 22, a czasami o polnocy, zdarza sie ze pozniej. Wstaje, ide do pracy, wracam, jem, odpoczywam, spie.
Niezaleznie od tego, o ktorej godzinie pojde spac, mam ogromny problem z porannym wstawaniem i zaden budzik nie jest w stanie wyrwac mnie ze slodkich objec morfeusza ;) Budzik to moj najwiekszy wrog. Ustawialam go juz w roznych konfiguracjach, jednak nic nie pomaga, rano dzwoni i dzwoni, czesto w ogole go nie slysze, a jezeli slysze to wylaczam i spie dalej, budze sie sama po osmej.



Musze przyznac, ze zazwyczaj jestem wyspana, ale wolalabym wczesniej sie budzic, isc wczesniej do pracy (mam taka mozliwosc, mam tzw. "flexi hours" - moge pojawic sie w biurze miedzy 7 a 10, a wyjsc najwczesniej o 15, najpozniej o 19. Mam tez mozliwosc nadrobienia godzin na zapas, ktore moge wykorzystac, aby np. wyjsc wczesniej w piatek np. o 12, czy miec pol, czy nawet caly dzien wolny, nie tracac urlopu), wczesniej skonczyc i miec popoludnie dla siebie. Natomiast w sytuacji, gdy wracam do domu wieczorem, to nie mam na nic ani sily, ani ochoty. Przy takim rozkladzie dnia mam wrazenie, ze nie robie nic innego tylko "jestem w pracy" od rana do wieczora.

Dlatego tez chcialabym zaczac od wczesniejszego wstawania, wiem ze jest to mozliwe, poniewaz czasami udawalo mi sie wstawac okolo 6, tak aby byc w pracy na 7, wtedy konczylam o 16 i mialam niesamowicie dlugie popoludnie, ktore mozna przeznaczyc na mnostwo roznych rzeczy - rower, silownie, gotowanie, dlubanie w domu, jakies wieczorne wyjscie czy robienie czegokolwiek innego.

Macie jakies dobre, sprawdzone metody na ranne wstawanie?

Ja ostatnio probuje wykorzystywac nawet fazy snu i budzic sie pomiedzy nimi, ale to tez nie bardzo pomaga.
Moj organizm potrzebuje duzo snu i ma swoje okreslone godziny pobudki, nie wiem czy mozna z tym walczyc, a jesli juz to czy taka walka nie jest bezcelowa?

Tak wiec wczesne wstawanie to podstawa i cos od czego chcialabym zaczac.

Mysle, ze jak uda mi sie to doprowadzic do porzadku, to ze wszystkim innym pojdzie latwo, bo bede miala wiecej czasu, a dzieki temu bede mogla sie lepiej zorganizowac.
Ponadto dni sa coraz dluzsze, juz nie jest ciemno kiedy wracam do domu, czyli po pracy mozna bedzie sie wybrac na jakas rowerowa przejazdzke, czy pojsc na spacer z aparatem.

Kolejnymi zmianami jakie chce wprowadzic to przygotowywanie sobie jedzenia do pracy, a nie korzystanie z tzw. zakladowej stolowki oraz wiecej ruchu, cwiczen, wizyt na silowni, ale o tym w kolejnych wpisach ;) 

Pozdrawiam! 


Etykiety: ,