Wczoraj stuknęła mi kolejna wiosna.
W sumie dzień jak codzień, praca, zakupy, dom. Wieczorem napiliśmy sie szampana, zjedliśmy po kawałku ciasta, zamówilismy jedzenie i ogladaliśmy tutejszego MasterChefa, który podoba mi się o wiele bardziej niż polska wersja ;)
Nie będę pisała o urodzinowych refleksjach, bo te co roku są takie same - człowiek po prostu się starzeje, co kolejną rocznicę bardziej to odczuwam.
Pokaze Wam więc tylko jak się bawiłam i o kilku drobiazgach które dostałam, lub sama sobie z tej okazji sprawiłam ;)
Dmuchanie świeczek.
(Proszę nie zwracać uwagi na bałagan w tle, ale tak wygląda pokój wykorzystywany jako studio fotograficzne, biuro, salon, pokój stołowy;) Ale pracuję nad stworzeniem sobie odpowiedniego miejsca do pracy, o który będę pisać już wkrótce ;))
Toast!
Jedzonko - nasze ulubione - indyjskie
Kilka drobiazgów i kartki z życzeniami
Pozdrawiam!
Etykiety: codzienność, Kulinaria, refleksje, rozważania, urodziny, zakupy