Kiblowanie w domu

Choróbsko trzyma manie nadal. 
Leżę w łóżku i nie mam siły kompletnie na nic. Wyleguję się pod kołdrą, drzemię, trochę czytam, przynajmniej mam czas nadrobić trochę zaległości czytelniczych;) Miałam nadzieję, że skoro już siedzę w domu, to może nadrobię jakieś zaległości, przejrzę zdjęcia, napiszę kilka postów, ogarnę coś w mieszkaniu, niestety zatkany nos i nieustanny ból głowy i łomot w niej nie pozwalają mi się w ogóle skupić i napisać czegokolwiek poza tą krótką notką :( szkoda, ale niestety nie da się pracować  twórczo z pękającą głową ;( 
Wkurza mnie ta choroba! Nic mi nie przechodzi! Fajnie jest siedzieć w domu i mieć wolne od pracy, ale tylko gdy jest się zdrowym i zdolnym do czegokolwiek, a nie leżeć i zdychać.  Nawet nie mam siły obiadu przygotować - będzie chińszczyzna z taka-away'a. Ech, już zdecydowanie bardziej wolałabym być zdrowa i pójść do pracy, przynajmniej wyszłabym z domu. A pogoda jest piękna i zachęca do spacerów, jest rześko ale słonecznie i jak to jesienią - kolorowo, pięknie. Pewnie jak wyzdrowieję to zrobi się szaro-buro i deszczowo.


A na poprawę humoru przypomniała mi się taka wspaniała jesienna piosenka:)