I po świętach...

Tradycyjnie tyle szumu i zamieszania, przygotowywań, porządków, pichcenia, gotowania, smażenia, pieczenia, ani się człowiek obejrzał, jak święta przeszły do historii. Smutne to i takie przygnębiające, bo mimo wielu zabiegów jakoś niezbyt odczułam całą tą świąteczną atmosferę. Owszem poleniłam się trochę, trochę odpoczęłam, spędziłam dwa dni w pidżamie, pojadłam, popiłam, pogapiałam się w TV, poukładałam trochę puzzla, który dostałam jakiś czas temu. Ale muszę przyznać, że choć nie jest on duży (1000 elementów) to jest koszmarnie trudny. Jest to czarno - biała grafika ołówkiem Eschera - uwielbiam jego abstrakcyjne, łamiące prawa perspektywy grafiki, są po prostu fantastyczne! Jednakże ten puzzel jest tak trudny że można go układać jedynie na czuja i dopasowując elementy, a nie na podstawie tego że wpadł mi w oko element, który będzie tworzył np. półkę z książkami. Mimo to zamierzam iść w zapartego i go poskładać, mam nadzieję, że wtedy (w bliżej nieokreślonej przyszłości) będę mogła pochwalić się Wam moim własnym zdjęciem;) 


Już kiedyś ułożyłam podobnego puzzla z innym obrazkiem tego samego artysty, nad którym męczyłam się miesiąc, jednak był on o wiele prostszy, obawiam się, że w tym wypadku układanie potrwa "nieco" dłużej ;) 


No tak, ale miało być o szybko mijających świętach. Teraz chwila wytchnienia i przygotowania do kolejnych, tym razem pożegnania starego i przywitania nowego roku. Ja jakoś bardzo nie lubię Sylwestra, jakoś jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się mieć udanej zabawy w tę noc. Poza tym co tu świętować? To że będziemy o rok starsi? Że wchodzimy w kolejny rok, który nie-wiadomo co nam przyniesie? Ech, no nie lubię i już! A jakie plany spytacie, otóż żadnych. Zapewne będę siedziała w domu, przygotuję coś dobrego do jedzenia, włączę film, zmontuję jakiegoś drinka i będę kontynuować układanie puzzla;) Jeśli pogoda dopisze może wyjdę przed północą obejrzeć fajerwerki na zamku, ale co z tego wyniknie to się okaże;)

Pozdrawiam!