W kwestii pogody nic sie nie zmieniło, nadal pada, a w ciągu dnia jest ciemno i ponuro. Słońca nie widziałam od dawna, napewno nie widziałam go od ostatniego wpisu, a wcześniej też nie było go przez jakiś czas.
Pada dużo i intensywnie, dziś widziała rzeczka podmyła ulicę, zawalił się kamienny murek odgradzający ją od chodnika, zamknięto w związku z tym jeden pas jezdni.
Mam wielką ochotę przejechać się gdzieś dalej rowerem, ale pogoda skutecznie mi to uniemożliwia;(
Poza tym niewiele się dzieje. W pracy nuda do 88 potęgi. Jedyną rozrywką dziś byli panowie elektrycy, którzy sprawdzali czy prąd do nasztch komputerów płynie prawidłowo po kablu, czy gdzieś obok, czy nie ma jakiegoś przebicia i czy jakieś popierdółkowate radyjko nie stanowi zagrożenia dla życia. Śmiać mi się chce z tego wszystkiego, bo takie testy na sprzęt robione są co roku! Health&Safety rządzi!
Co jeszcze... śmieszą mnie faceci i ich testosteron, gdy jadę na rowerze szybciej od nich:) ich męska duma im na to nie pozwala, cisną więc, wypluwają płuca, no ale muszą być pierwsi:) ech jakież to żałosne! Doganiam później takiego na światłach, przeganiam i jadę dalej, a ten zostaje w tyle, widocznie nie mając już siły cisnąć. Albo popedałuje tak chwilę i wydaje mu się, że już nikt go nie dogoni. Ludzie są jednak dziwni.
Acha no i irytują mnie coraz bardziej wykopki związane z tramwajem, ale o tym napiszę chyba osobny post z dokumentacją fotograficzną.
W ogóle mam masę pomysłów na różne wpisy, tylko jakoś nie mam czasu, aby je napisać! :(
Dobranoc!
Etykiety: codzienność, deszcz, faceci, lato, nuda, praca