Urodzinowy dół

Dziś, w przeddzień urodzin, doszłam do wniosku, że to wcale nie jest radosny i wesoły dzień godny jakiegokolwiek świętowania. Bo z czego tu się cieszyć, że człowiek staje się o kolejny rok starszy? Obchodzenie urodzin może było zabawne gdy miło się kilkanaście lat i z niecierpliwością czekało na bycie starszym, potem na "osiemnastkę", że niby już wszystko będzie można;) Fajne były też "dwudziestki". Ale teraz, gdy człowiek ma bliżej niż dalej, nie ma żadnych powodów do radości i świętowania. Teraz fajnie by było gdyby tych lat ubywało, albo chociaż żeby ta cyferka co roku się nie zmieniała. 
Z urodzinami, podobnie jak z nowym rokiem, nachodzą mnie przemyślenia o życiu i o tym co by można, a czego się nie zrobiło. Dręczą mnie problemy egzystencjalne i wciąż nurtujące pytanie - "I co dalej?". 



Etykiety: , ,