A miało być tak pięknie


W środę rano, jeszcze zanim wyszłam do pracy, przyjechały błotniki do roweru, z zakupem których nosiłam się od bardzo dawna, jednak ponieważ pogoda była bardzo ładna nie mocowałam ich, zresztą nie miałam czasu. Pomyślałam, że zrobię to wieczorem. Piękny dzień przesiedziałam za biurkiem. Wieczorem, mniej więcej w 2/3 drogi powrotnej do domu, zaczęło mi się bardzo ciężko jechać;/ okazało się że złapałam kapcia w tylnym kole;/ Pozostały odcinek pokonałam spacerkiem, na szczęście nie było zbyt daleko. Ciekawa jestem gdzie to się stało, bo co było przyczyną to wiem - otóż maleńki kawałeczek brązowego szkła, wiem bo znlazłam go gdy oglądałam w domu koło. Także błotniki chwilowo leżą bezużyteczne, na "szczęście" dziś pogoda była kiepska jak na rower więc skorzystałam z komunikacji miejskiej;)
Plusem tej drobnej awarii jest to, że zmobilizuje mnie ona do wymiany opony, z którą nosiłam się już od dość dawna, no a przede wszystkim do wyczyszczenia roweru;)

PS. Na weekend plany świąteczno - zakupowe;)

Etykiety: