Zima, zima, zima

Właśnie tak UK zaatakowała zima:) ale jaka to zima... temperatura nieco powyżej zera, zadymka - śnieg z deszczem lub mokry śnieg, który nawet nie dolatuje do ziemi, nie mówiąc już o dłuższym utrzymaniu się, ale tubylcy robią z tego niesamowite wydarzenie, następuje całkowity paraliż miast, kierowcy nie wiedzą jak jeździć, ludzie boją się chodzić, a ja idę sobie po tym mokrym śniegu, twarz wystawiam do płatków i chciałabym, żeby go spadło więcej:) Lubię zimę, kiedy jest tak biało i czysto. Śnieg mokry i ciapowaty utrzymał się przez bardzo krótki czas, już wieczorem padał deszcz, była dodatnia temeratura (zastanawiające jest tutaj to, zaobserwowałam to już wielokrotnie, że w ciągu dnia jest niższa temperatura niż pod wieczór, kirdy się ściemnia i teoretycznie powinno się wychładzać?) i cały śnieg się stopił, jest strasznie mokro, plucha i na dodatek potwornie wieje, jutro ponoć nawet do 50km/h!
Na zakończenie jedno zdjęcie, które zrobiłam po wyjściu z pracy, w drodze na przystanek.

PS. Nowy rekord jazdy autobusem - 45min, należy jednak dodać, że wsiadłam przystanek dalej niż zazwyczaj, dlatego należy do tego doliczyć conajmniej 10min, jeżeli wsiadłabym na zwykłym przystanku. Wrrr...