Będąc w sklepie byłam świadkiem dziwnego zdarzenia.
Przy kasie obok doszło do jakiegoś zamieszania, wezwano menadżera. Okazało się, że około 40-letnia kobieta robiąca zakupy z nastoletnią córką nie może kupić alkoholu (owocowego piwa), ponieważ dziewczyna jest nieletnia, a osobom w towarzystwie dzieci alkoholu sprzedawać nie wolno!
Ludzie byli oburzeni, a menadżer nieugięty - „This is the law!” - takie jest prawo i alkoholu nie można sprzedawać osobom w towarzystwie dzieci. Strach mieć dzieci w tym kraju i robić zakupy, bo „prawo” przewiduje, że ludzie będą poić własne pociechy.
Zagłębiłam się w ustawę o licencji i sprzedaży alkoholu w Szkocji z 2005, ale takiego dosłownego zapisu nie znalazłam. Mowa jest jedynie o tym, że wykroczeniem jest zakup alkoholu przez osobę dorosłą dla nieletniego. Jednak chyba przesadą jest odmówienie sprzedaży alkoholu rodzicowi robiącego zakupy w towarzystwie dzieci! Tutaj władny staje się sprzedawca, któremu może się wydawać, że zakupiony alkohol będą spożywać nieletni!
Ponadto w Szkocji panuje zakaz sprzedaży alkoholu między godziną 22 a 10 (w sklepach), w niedziele w pubach przed 12:30.
Etykiety: absurd, alkohol, Edinburgh, prawo, Szkocja